
Jak dobrze jest tu być!
Maryjo, Królowo Polski. Nasza Pani Jasnogórska. Meldujemy się przed Tobą. My, Pątnicy 35. Pieszej Pielgrzymki Zamojsko – Lubaczowskiej na Jasną Górę. Idąc do Ciebie, pokonaliśmy ponad 300 km. Dzisiaj stajemy przed Tobą, przynosząc obawy i nadzieje, radości i smutki. Powierzamy Ci intencje swoje, naszych bliskich oraz naszych dobroczyńców i ludzi pomagających nam podczas wędrowania. Wstaliśmy o trzeciej, o czwartej bądź o piątej nad ranem. Dzisiejszy dzień jest inny niż wszystkie. Jest ostatnim dniem naszego wspólnego pielgrzymowania. Jasna Góra na nas czeka. Mama na nas czeka.
Bóg mówi do nas w ciszy
Ostatni pełny dzień pielgrzymowania nie należał do uciążliwych. Wszystkim nam towarzyszy myśl, że już tak niewiele kilometrów do Mamy Jasnogórskiej, Z modlitwą na ustach dotarliśmy do Apolonki na pierwszy odpoczynek. Z każdą chwilą, po lekkim porannym chłodzie, dzień robił się coraz cieplejszy. Nie był to może bardzo upalany dzień, gdyż upał postanowił trochę odpuścić i nas opuścić, choć na chwilę. W Janowie uczestniczyliśmy w Eucharystii. To była ostatnia w takim gronie msza św. pielgrzymkowa. Ojciec duchowny naszej Pielgrzymki ks. Krzysztof Szynal przekonywał nas, że Bóg najwyraźniej i najgłośniej mówi do nas w ciszy.
Niebo pełne kubka wody
Powoli wychodzimy na „ostatnią prostą", to znaczy pojawiły się pierwsze drogowskazy z napisem Częstochowa i tablice z liczbą kilometrów, które dzielą nas od Jasnej Góry. Służby porządkowe dokładnie je zaklejają i zasłaniają, jakby obawiały się, że znajdą się tacy pielgrzymi, którzy zechcą wrócić do domu. Dzisiejszy dzień był ciężki ze względu na padający od samego rana dzień. Etapy do Szczekocin i Nakła pokonaliśmy w strugach deszczu. W Szczekocinach wzmocniliśmy nasze siły. Dobroć ludzi jest wspaniała, o czym przekonujemy się każdego dnia, od początku naszej sierpniowej wędrówki. Wszystkim nam towarzyszy myśl, że już tak niewiele kilometrów zostało do jasnogórskiego klasztoru.
Wielkie rzeczy dojrzewają w cieniu krzyża
Nadzieja nigdy zawieść nie może, szczególnie strudzonych pielgrzymów i tak oto słońce powitało nas, jeszcze lekko zaspanych we wtorkowy poranek, gdy zmierzaliśmy do opactwa cystersów, skąd już tylko 100 km do Jasnej Góry. Czyli z każdym naszym krokiem postawionym na rozgrzanym asfalcie, coraz bliżej. Mszę św. sprawowaliśmy w najstarszym opactwie cysterskim na ziemiach polskich, gdzie pochowany jest biskup krakowski Wincenty Kadłubek, który jako pierwszy wprowadził w Polsce zwyczaj palenia wiecznej lampki przed Najświętszym Sakramentem. Eucharystii przewodniczył obecny opat cystersów Edward Kazimierz Stradomski. W Ewangelii usłyszeliśmy dziś słowa: „Jeśli ktoś chce pójść za mną, nie się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje”,
Droga do nieba prowadzi przez miłość
Dziś pożegnaliśmy gościnny Chmielnik i wyruszyliśmy w dalszą pielgrzymią drogę. Zanim to jednak nastąpiło, o godz. 6:00 w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Chmielniku sprawowaliśmy mszę św. Przewodniczył jej ks. proboszcz Franciszek Siarek, a ponieważ było to święto św. Wawrzyńca, diakona i męczennika, kazanie tego dnia wygłosił jeden z pielgrzymujących wraz z nami diakonów Mateusz Kopa. W dzisiejszej Ewangelii usłyszeliśmy słowa Jezusa, że jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ksiądz diakon mówił o Bożej logice, logice miłości. Sam Bóg, który jest miłością, pokazał nam, na czym ta miłość polega.
Na pielgrzymce zdajmy egzamin ze swojego człowieczeństwa
Kolejny, 8 dzień naszego pielgrzymowania rozpoczęliśmy dość wcześnie. Grupy wyszły na pielgrzymkowy szlak już po godzinie piątej rano, gdyż na godzinę 6:00 mieliśmy zaplanowaną mszę św. w kościele pw. Ducha Świętego w Staszowie, który jest jednocześnie sanktuarium św. Jana Pawła II. Ojciec duchowny naszej wspólnoty pielgrzymkowej, nawiązując do dzisiejszej Ewangelii o pannach mądrych i głupich, zapraszał nas na ucztę, którą wydaje Bóg. By dostać się na tę ucztę potrzebna jest lampa i każdy z nas taką lampę posiada. Jest nią człowieczeństwo, ale aby mogło świecić, przynieść jakikolwiek owoc, potrzebna jest oliwa. Skoro lampą – człowieczeństwo, oliwą – dobre uczynki, to światłem – wdzięczność, uznanie ludzi, zadowolenie Pana Boga ze swojego dziecka. Na pielgrzymce zdajmy egzamin ze swojego człowieczeństwa. Tu nikt nie może przez nikogo płakać.
Jesteśmy na półmetku
Dzisiaj mieliśmy do pokonania niezbyt długi odcinek do Staszowa. Częstochowa coraz bliżej. Matka coraz bliżej. Poszczególne grupy naszej Pielgrzymki sprawowały dziś msze św. w swoich miejscach noclegowych. Długołęka, Osiek, Pliskowola i Suchowola – stąd dziś pielgrzymi zanosili codzienne modlitwy i karmili się przy Stole Eucharystycznym. Prosili też o liczne łaski i Boże błogosławieństwo dla mieszkańców tych miejscowości, którzy otworzyli przed nami swoje domy i serca.
Dziś przekroczyliśmy Wisłę
Choć zdawać by się mogło, że 35. Piesza Pielgrzymka Zamojsko – Lubaczowska na Jasną Górę, zaczęła się dopiero wczoraj, a to już 6 pełnych dni pielgrzymujemy do domu naszej Mamy na Jasnej Górze.Standardem jest wczesne wstawanie, ale nikt nie narzeka. Niektórzy żartują, że pielgrzymka to 13 niedziel pod rząd. Dlaczego? Najpierw msza św., potem długi, długi spacer i proszony obiad. Coś w tym musi być. Wczoraj był trudny dzień dla wszystkich grup. Za nami najdłuższy, chyba, w kilometry dzień pielgrzymkowy. Dwie grupy, które w niedzielę najdłużej były w drodze, dziś mogły sobie dłużej pospać.