Drukuj

Sierpień pachnący ciszą

Ewa Madejek + .

Ukojenie po bardzo upalnym dniu na pielgrzymce przynosi nam dopiero wieczór. Cisza wieczoru, słońce zachodzące za domem gospodarzy, którzy przyjęli nas na nocleg. Dorośli i dzieci ciekawie spoglądają na nas pielgrzymów zza płotu. Jest tak pięknie. Jest tak cicho. Jest nam dobrze. Jak piękna i pachnąca jest wieczorna ziemia. W takim spokoju i takiej ciszy, człowiek czuje, że może być szczęśliwym i że tak naprawdę niewiele mu potrzeba do szczęścia.

W takie pielgrzymkowe wieczory łatwiej nam jest zrozumieć słowa Jezusa: Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.

Dziś pożegnaliśmy gościnny Chmielnik i wyruszyliśmy w dalszą pielgrzymią drogę. Zanim to jednak nastąpiło, o godz. 6:00 w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Chmielniku sprawowaliśmy mszę św. Przewodniczył jej ks. proboszcz Franciszek Siarek, a ponieważ było to święto św. Wawrzyńca, diakona i męczennika, kazanie tego dnia wygłosił pielgrzymujący wraz z nami diakon Sebastian Koper, który skierował też do nas swoją homilię. Nawiązując do naszego pielgrzymowania, przybliżył postać św. Wawrzyńca, dla którego ludzie ubodzy byli największymi skarbami Kościoła, i który wykazał się niezwykłą odwagą - nawet w chwili męczeńskiej śmierci nie opuszczało go poczucie humoru i „kazał" siebie przewrócić na drugi bok, by równo podpiec się. Diakon Sebastian podkreślał, że pielgrzym też powinien być radosny, nawet w chwilach dla niego trudnych, a takie na pielgrzymce też bywają.

Pielgrzymi szlak wiódł nas dziś do Jędrzejowa, gdzie czeka na nas bł. Wincenty Kadłubek. Po drodze będziemy mijać Holendry, Marynkę, Kije, Motkowice, Jakubów i Piaski. Coraz bardziej zaczynamy odczuwać trud pielgrzymowania. Nic w tym dziwnego, mamy już „w nogach" prawie 200 km, ale nie poddajemy się. Upał dziś znowu dokucza. Czasami bywa bardzo trudno, ale mamy siłę by być ze sobą. Bolą nadwyrężone mięśnie, dokuczają pęcherze. Od słońca boli głowa. To nic. Jest radość, jest uśmiech, jest entuzjazm. Nie istnieje komputer, telewizor, laptop, fotel czy wygodna kanapa. Spotykamy się z tymi, którzy choć na kilka dni porzucili wygodę, dom, łóżko, ciepłą wodę, ulubione napoje i potrawy. Zostawili też swoich rodziców, znajomych, przyjaciół.

Ilu pielgrzymów, tyle intencji. Każdy z nas wędruje w jakimś celu – aby podziękować, przeprosić, najczęściej jednak idziemy do tronu Jasnogórskiej Mamy, by prosić – o zdrowie, o pomyślne zdanie egzaminów maturalnych, o dobrego męża/ dobrą żonę, o potomstwo, o powodzenie w życiu. Nic w tym dziwnego, że człowiek chce być szczęśliwy i idzie prosić o to szczęście. Nie wierzymy w szczęśliwe zbiegi okoliczności, ale wierzymy, że dzięki Bogu i Maryi będziemy szczęśliwymi ludźmi. Czasami stajemy na rozstaju życiowych dróg i zastanawiamy się, co zrobić, a wystarczy tylko jeden dzień na szlaku.

Dzielnie kroczymy na Jasną Górę. Jesteśmy piękni, zmęczeni pielgrzymi. Zostało już tak „niewiele", może jakieś 100 km...Nie musimy się martwić, jest przecież Bóg, jest najlepsza z Matek więc na pewno damy radę. Jesteśmy. Pamiętamy. Czuwamy. Waszej modlitwy też nam potrzeba.

 

Kontakt

Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę
Diecezja Zamojsko-Lubaczowska

Dyrektor pielgrzymki
ks. Marek Mazurek

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
 

Fundusz pielgrzymkowy

Przeznaczony jest dla osób, które fizycznie nie mogą uczestniczyć w pielgrzymce a chcą uczestniczyć duchowo w pielgrzymowaniu.