Drukuj

Od wschodu słońca

Ewa Madejek + .

Piąty dzień naszego pielgrzymowania zaczął się bardzo wcześnie. Grupy wyruszyły, gdy pierwsze promienie słońca leniwie przedzierały się przez zaspane jeszcze chmury. Towarzyszył im radosny śpiew ptaków budzących się o wschodzie słońca. Dziś poligon, przez niektórych pielgrzymów uważany za najtrudniejszy etap na pielgrzymce. Długi odcinek idzie się polami i lasami, to dość duży wysiłek fizyczny, szczególnie gdy jest duszno i gorąco.

Zanim jednak weszliśmy w leśne knieje, które dla niejednego pielgrzyma mogą być dużym wyzwaniem, zgromadziliśmy się w małym kościółku w Rudzie, by jak co dzień uczestniczyć we Mszy św. Dziś święto Przemienienia Pańskiego, były więc słowa Ewangelii mówiące o tym, co wydarzyło się na Górze Tabor i homilia naszego ojca duchownego ks. Pawła Głowika.

Jaka przemiana dokonuje się w naszym życiu na tej pielgrzymce? Czy spotkaliśmy już przemienionego Chrystusa? Czy w naszym życiu jest miejsce na Górę Tabor?

Pogoda sprzyja wędrowaniu. Słońce skryło się za chmurami i tylko od czasu do czasu przyglądało się wędrującym pielgrzymom. Dziś wszystkie cztery grupy idą już razem. W miejscowości Krawce zostaliśmy „rozpieszczeni” przez gościnnych mieszkańców pysznym, pokrzepiającym nasze fizyczne siły posiłkiem.

Dziś tylko las, las i las. Można liczyć drzewa i słuchać śpiewu ptaków. A po lesie…tak oczekiwany przez wszystkich nocleg. Zmęczeni ale szczęśliwi, podziękujemy za przeżyty dzień i po raz kolejny zaśpiewamy Maryjo, Królowo Polski…jestem…pamiętam…czuwam.